Aż osiem meczów rozegrać ma od września do listopada piłkarska reprezentacja Polski, wracająca do gry po pandemii i eliminacjach Euro, do którego finałów trzeba się zacząć przygotowywać.
14 czerwca w Dublinie na rozpoczęcie Euro 2021 biało-czerwoni zmierzą się ze zwycięzcą barażu (Irlandia/Irlandia Północna/Słowacja/Bośnia i Hercegowina), 19 czerwca w Bilbao – z Hiszpanią, a 23 czerwca raz jeszcze w Dublinie – ze Szwecją. Choć do finałów przełożonych o rok wskutek pandemii mistrzostw Europy zostało jeszcze blisko 11 miesięcy, to wszystko, co związane z kadrą, będzie się do tego czasu toczyło wokół nich. Ale i biegło swoim torem; przed nami bardzo specyficzny reprezentacyjnie czas.
Ostatni dzwonek dla reprezentantów Polski
Z jednej strony drużyna Jerzego Brzęczka jesienią rozegra kolejny sezon Ligi Narodów, a wiosną zaliczy część eliminacji do mundialu w Katarze, ale z drugiej – najważniejsze jest dziś Euro. Liderzy kadry się starzeją, Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik, Kamil Grosicki czy Wojciech Szczęsny przekroczyli już trzydziestkę, dlatego dla tej generacji niespełnionych w gruncie rzeczy reprezentacyjnie piłkarzy wybija już ostatni dzwonek, by zawalczyć o jakiś bardziej konkretny sukces niż ćwierćfinał Euro 2016 we Francji.
Decydujący głos UEFA
Przed kadrą bardzo intensywna końcówka roku. Ostatni mecz rozegrała w listopadzie, zaplanowane na marzec towarzyskie mecze z Finlandią i Ukrainą zostały przełożone wskutek pandemii. Wszystko na nowo ma ruszyć we wrześniu, w którym biało-czerwonych czekają wyjazdowe mecze z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną w ramach dywizji A Ligi Narodów. PZPN rozpoczął już przygotowania. Przedstawiciele naszej federacji odpowiedzialni za kwestie logistyczne i administracyjne złożyli już wizytę w Amsterdamie i Senicy, czyli miastach, w których ledwie za kilka tygodni przyjdzie zagrać. Odwiedzili hotele, lotniska i stadiony. Trudno stwierdzić, czy mecze te odbędą się z udziałem publiczności. Działacze PZPN usłyszeli od Holendrów, że ci liczą na 20 procent pojemności stadionu. Amsterdam Arena może pomieścić 55 tysięcy kibiców, zatem w przypadku 1/5 mowa o 11 tysiącach. Trudno jednak cokolwiek wyrokować. Po pierwsze, ważne są decyzje rządów danych państw, po drugie – decydujący głos ma UEFA. W tej chwili aktualnie obowiązujące przepisy są takie, że mecze wszystkich rozgrywek, których jest organizatorem – a takowymi jest m.in. Liga Narodów – odbywają się bez kibiców. Do odwołania.
Mecze na żywo w dobie pandemii
UEFA opracowała specjalny medyczny protokół na czas pandemii, w którym na kilkudziesięciu stronach opisane są wszelkie wytyczne i schematy działania. Ten protokół obowiązywać będzie nie tylko narodowe federacje w kontekście meczów reprezentacji, ale też kluby rywalizujące w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. Przed każdym spotkaniem wszyscy biorący w nim udział – piłkarze, trenerzy, sztaby, osoby funkcyjne – będą musiały przechodzić testy na obecność koronawirusa. Płacić za nie będzie UEFA, której działacze nie wyobrażają sobie, by mecze miały być raz jeszcze odwołane czy przekładane na inne terminy. Aby testy miały sens, na przebadane osoby nałożona będzie izolacja i ograniczenie kontaktu z zewnętrznym otoczeniem. Dlatego nie będzie tradycyjnych rozmów dziennikarzy z piłkarzami w mixed-zonach czy konferencji prasowych. Trzeba się przyzwyczajać – być może właśnie takie realia będą miały przyszłoroczne finały Euro 2021, zwłaszcza że rozgrywane w 12 krajach, choć trudno wyobrazić sobie taki turniej przy pustych trybunach i aktywności medialnych…
2+3+3, czyli sparingi i Liga Narodów
Powołania na wrześniowe mecze Ligi Narodów z Holandią i Bośnią zostaną rozesłane w połowie sierpnia, a więc w momencie, gdy część lig będzie jeszcze miała przerwę między sezonami, a dokańczane będą rozgrywki Ligi Mistrzów. Potem wszystko ruszy z kopyta. W październiku i listopadzie kadra rozegra po dwa mecze Ligi Narodów (z Włochami w Gdańsku, z Bośnią we Wrocławiu, z Włochami w Rzymie i z Holandią w Chorzowie) oraz po jednym towarzyskim (z Finlandią w Gdańsku i Ukrainą w Chorzowie).